Łańcuchy dostaw pękają: Biznes patrzy poza Stany Zjednoczone i Chiny
Napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Chinami stały się w ostatnich latach kluczowym czynnikiem zmieniającym strategię globalnych firm. Groźby nowych ceł, ograniczeń eksportowych i sankcji technologicznych zmuszają firmy do ponownej oceny swojej zależności od dwóch największych gospodarek. Według najnowszych danych, ponad połowa dużych korporacji aktywnie poszukuje alternatywnych rynków produkcji i sprzedaży. Trend ten, często określany jako "friend-shoring" lub "near-shoring", przenosi kapitał i produkcję do Azji Południowo-Wschodniej, Indii, Ameryki Łacińskiej lub Europy Środkowej.

Sektor technologiczny znajduje się w czołówce tej transformacji. Producenci chipów, tacy jak TSMC $TSM czy Intel $INTC, inwestują miliardy dolarów w nowe fabryki w USA i Europie, aby uniknąć nadmiernej koncentracji w Chinach i na Tajwanie. Stany Zjednoczone wspierają ten trend hojnymi dotacjami w ramach ustawy CHIPS Act, która pobudza amerykańskie firmy budowlane i inżynieryjne, takie jak Applied Materials $AMAT czy Lam Research $LRCX. Relokacja nie jest jednak tania - oznacza wyższe koszty kapitałowe, co w krótkim terminie wywiera presję na marże w branży półprzewodników.
Sektor dóbr konsumpcyjnych kieruje się podobną logiką. Producenci odzieży i obuwia, tacy jak Nike $NKE czy Adidas $ADDDF, stopniowo przenoszą część produkcji z Chin do Wietnamu, Indonezji czy Indii. Regiony te stają się nowymi ośrodkami przemysłowymi i mogą również przynieść korzyści tamtejszym dostawcom. Inwestorzy mają zatem możliwość monitorowania wzrostu rynków lokalnych, rozważając jednocześnie, czy dywersyfikacja faktycznie zmniejszy ryzyko w przypadku dalszej eskalacji napięć geopolitycznych.
Wpływ ten jest również widoczny w logistyce i transporcie. Zmiana kierunku globalnych przepływów towarowych zwiększa popyt na usługi takich firm jak Maersk, FedEx $FDX i UPS $UPS. Mogą one zdobywać nowe kontrakty i wyższe wolumeny wysyłek, nawet jeśli muszą dostosowywać się do bardziej złożonych tras i rosnącej konkurencji. Równolegle, Bliski Wschód i Afryka również wchodzą do gry jako nowo powstające centra handlowe.
Z perspektywy inwestorów kluczowe jest, aby odejście od zależności od Chin i USA nie było działaniem krótkoterminowym, ale długoterminowym kierunkiem strategicznym. Regiony o stabilności politycznej i niższych kosztach pracy mogą być zwycięzcami, ale także firmy, które mogą elastycznie inwestować w nowe moce produkcyjne. Dla portfeli oznacza to szansę nie tylko dla amerykańskich gigantów technologicznych, którzy zabezpieczają produkcję krajową, ale także dla rynków rozwijających się, które stają się nowymi ośrodkami przemysłowymi. Z drugiej strony, ryzykiem pozostaje wyższa zmienność cen i możliwe spowolnienie wzrostu spółek, które nie są w stanie wystarczająco szybko dostosować się do zmian.
Co to oznacza dla inwestorów?
Dla inwestorów obecna transformacja łańcuchów dostaw to miecz obosieczny. Z jednej strony stwarza ona nowe możliwości wzrostu, ponieważ powstają nowe ośrodki przemysłowe, a moce produkcyjne rosną w krajach, które korzystają z tego trendu. Należą do nich w szczególności Indie, Wietnam, Indonezja i Meksyk, które profilują się jako nowe bazy produkcyjne. Firmy, które mogą elastycznie przenosić działalność i inwestować w dywersyfikację, mogą zyskać strategiczną przewagę i wzmocnić swoją pozycję na rynku globalnym. Dotyczy to graczy z sektora technologicznego, takich jak TSMC, Intel czy Samsunga także dla gigantów logistycznych FedEx a Maersk.
Z drugiej strony, proces ten wiąże się z wyższymi kosztami, niższą wydajnością i, w niektórych przypadkach, presją na marże, co może zaważyć na wynikach spółek w perspektywie krótkoterminowej. Jest to szczególnie ważne dla inwestorów poszukujących stabilności i zysków z dywidend, ponieważ spółki te mogą doświadczać tymczasowych turbulencji. Strategią pozwalającą wykorzystać ten trend może być dywersyfikacja portfeli w kierunku rynków wschodzących i projektów infrastrukturalnych, które bezpośrednio korzystają z napływu kapitału. Kluczem dla inwestorów będzie zatem rozróżnienie między spółkami, które jedynie przetrwają zmiany, a tymi, które mogą przełożyć je na źródło wzrostu i wyższych zwrotów.