Analityk Petr Lajsek: Na rynkach może pojawić się kolejna bańka, bańka AI
Na rynkach dominuje jeden nowy trend - boom na AI, na którym skupia się analityk Petr Lajsek, który opowiedział mi o powodach, dla których możemy doświadczać bańki AI.

Poproszę Cię o krótkie wprowadzenie dla naszej społeczności inwestorów, gdyż jest to pierwszy wywiad z Tobą dla naszego portalu.
Witam, przede wszystkim chciałbym podziękować za prośbę o przeprowadzenie tego wywiadu. Śledzę Bulios od dłuższego czasu i cieszę się, że widzę, jak udało wam się rozwinąć. Na rynkach finansowych jestem od 2014 roku, najpierw zaczynałem od handlu na forexie według analizy technicznej, potem stopniowo zacząłem też inwestować w akcje i ETF-y. Obecnie jestem starszym analitykiem u brokera Purple Trading. Możemy się pochwalić, że nasi klienci należą do najbardziej zyskownych w UE w długim terminie. Dzięki temu w latach 2021 i 2022 znaleźliśmy się w pierwszej trójce brokerów w Czechach, na Słowacji i w Polsce.
Ostatnio zatweetowałeś: "Czy nadchodzi bańka AI?". Ta myśl ostatnio również chodziła mi po głowie, czy mógłbyś nam coś o tym powiedzieć?
Tak, zdecydowanie będę polecał czytelnikom śledzenie mojego twittera @petrlajsek. Po pierwsze, chciałbym wspomnieć, że jestem naprawdę bardzo zaskoczony tym, jak szybko AI się przyjmuje. Wydaje się, że uruchomienie ChatGPT zapoczątkowało ogromną rewolucję w tej dziedzinie i wiele więcej osób i firm interesuje się tą dziedziną. Ilość nowych narzędzi rośnie jak grzyby po deszczu i pewnie tworzy się już pewna bańka na giełdach i wśród startupów. Mój post na Twitterze dotyczył tego, jak łatwo jest zdobyć inwestycje seedowe od funduszy VC, jeśli jesteś w branży AI. Wystarczy umieścić na LinkedIn informację, że rzuciłeś studia na Stanford, studiowałeś informatykę i teraz zakładasz firmę zajmującą się AI. Wtedy oferty od funduszy po prostu się sypią... To wszystko była oczywiście hiperbola, ale może być w tym trochę prawdy.
Co więcej, akcje firm, które dodają do swojej nazwy "AI" przeżywają ogromną hossę. Takim "świecącym" przykładem jest C3.ai $AI, firma tworząca oprogramowanie do sztucznej inteligencji. Jej akcje od początku roku wzrosły o ponad 100%, a szczyt przekroczył nawet 300%. Inne rakietowe akcje ze świata AI to SoundHound AI $SOUN, BigBear AI $BBAI i GuardForce AI $GFAI. Popularne będą również firmy, którym dzięki AI uda się poczynić znaczne oszczędności kosztów, jak np. Buzzfeed $BZFD. Jak na razie przypomina to podobny szał w czasach największej świetności Wall Street Bets. Całkiem możliwe, że stoi za tym podobna wskazówka dla inwestorów.
"Całkiem możliwe jednak, że mamy kolejną bańkę powstającą na rynkach".
Czy bańka AI może napędzić gigantyczne zainteresowanie inwestorów, którzy za wszelką cenę chcą być zainwestowani w ten sektor?
Absolutnie, duże bańki giełdowe mają zazwyczaj 5 ważnych faz. Pierwsza to jakieś wydarzenie, które powoduje rewolucję - jak internet w bańce dotcomów, CDO w wielkim kryzysie finansowym. Kolejna to podsycanie tej rewolucji przez media, a następnie FOMO wśród inwestorów, którzy chcą łapać tanie akcje zanim staną się one np. kolejnym Alphabetem $GOOGL. Przedostatnia faza to utrata racjonalności - niebotyczne wyceny spółek, które "tylko ocierają się" o tę rewolucję. Ostatnia to nieuchronny upadek.
Jak myślisz, na którym etapie jesteśmy teraz? Czy rewolucja dopiero się zaczyna, czy może jesteśmy już w fazie 2 i 3?
Może jesteśmy we wszystkich fazach jednocześnie. Moment, w którym firmy zajmujące się AI zaczną się mnożyć wśród reklam na Super Bowl, może być całkiem ciekawym wskaźnikiem. Wtedy może nadszedł czas, by położyć nogi na ramiona. Wdrożenie AI do firm takich jak Microsoft $MSFT, Alphabet $GOOGL i Amazon $AMZN jest z pewnością dużym plusem i może pomóc im prosperować przez resztę wieku. Rozwój AI może być również "rozgrywany" poprzez producentów chipów takich jak Nvidia $NVDA, którzy będą kluczowi dla rozwoju branży. Byłbym jednak bardzo ostrożny w przypadku mniej znanych firm, które dopiero co dodały AI do swojej nazwy lub dopiero co weszły na rynki poprzez np. SPAC. A moim zdaniem w najbliższym czasie będzie ich sporo. Może nawet pojawić się kilka tematycznych ETF-ów skupionych wyłącznie na AI. W przypadku wielu spółek niestety nie ma nawet wystarczających informacji do przeprowadzenia właściwego due diligence. Lepiej więc przeznaczyć na coś takiego mniejszą część kapitału i traktować to bardziej jako czystą spekulację.
Czy widzisz w tym zakresie jakieś podobieństwa, które poprzedzają np. bańkę dotcomów?
Tak i nie. Bańka dotcomów była dość specyficzna, w tym czasie praktycznie wszystkie firmy, które były w internecie, masowo rosły. Naprawdę duże i zyskowne firmy technologiczne były wtedy jak szafot. Giganci tacy jak Google czy Amazon byli wtedy jeszcze w powijakach. Firmy takie jak Facebook nawet wtedy nie istniały. Tak więc w latach 1995-2000 Nasdaq Composite wzrósł o prawie 500% (niektóre akcje wzrosły nawet o tysiące procent w ciągu samego 1999 roku), a szczytowy wskaźnik P/E wynosił aż 200. To o wiele więcej niż obecne wartości, gdzie obecny P/E Nasdaqa wynosi około 24. Podczas gdy indeks również poszybował w górę przed końcem 2021 roku, podobnie jak zyski największych spółek technologicznych. Sytuacja może się znacząco zmienić wraz ze spadkiem stóp procentowych i silniejszym powrotem sentymentu risk-on na rynki. Bańka dotcomów powstała przecież dlatego, że zbyt wiele osób chciało zbyt szybko zainwestować w internet. Wtedy spodziewałbym się, że po prostu wyceny spółek wokół AI mogą znacząco wzrosnąć i może powstać swego rodzaju bańka.
Jeśli mówimy o bańce, to czy uważa Pan, że agresywna polityka Fed, kryzys bankowy i być może kryzys na rynku nieruchomości komercyjnych mogą przyspieszyć cały ten proces?
Jeśli chodzi o kryzys bankowy, to upadło kilka banków, które nie były dobrze przygotowane na podwyżki stóp procentowych. Z drugiej strony duże amerykańskie banki skorzystały na tym i odnotowały duży napływ depozytów. Jeśli spojrzymy na ich wyniki za I kwartał, to większość z nich jest bardzo pozytywna. W kilku miejscach widziałem porównania do wielkiego kryzysu finansowego, ale nie jest to zbyt trafne. Wtedy problemy banków były po stronie aktywów, teraz są po stronie pasywów, z ogromnym odpływem depozytów z małych i średnich banków. Jeśli chodzi o politykę Fed, to na pewno można ją określić jako agresywną, ale ta agresywność była źle ulokowana. Ale więcej na ten temat w następnym pytaniu. Nie sądzę jednak, żeby te czynniki jakoś wytrąciły z równowagi pęknięcie potencjalnej bańki. Jest oczywiście pytanie, czy na rynku w ogóle tworzy się bańka.
Przechodząc teraz do makroekonomii, widzieliśmy, że inflacja (CPI i PPI) zaskoczyła nieco lepszymi od oczekiwań wynikami. Rynek pracy pozostaje jednak stosunkowo silny. Czy uważa Pan, że Fed może obniżyć inflację bez sparaliżowania rynku pracy lub wywołania recesji?
Inflacja bazowa w USA zdecydowanie ustępuje w zadowalającym tempie, ale bazowa zgodnie z oczekiwaniami ma twardszy rdzeń. Tym samym jest ona obecnie nawet wyższa od tej nagłówkowej w porównaniu YoY, co wyraźnie pokazuje, że spadek inflacji był związany ze spadkiem cen energii. W przypadku stóp procentowych oczekuję jeszcze tylko jednej podwyżki o 25 pb i rynek się z tym zgadza. W przeciwieństwie do rynku uważam jednak, że Fed utrzyma wysokie stopy procentowe na dłużej. Choć większość rynku oczekuje 2-3 cięć do końca roku, to bardzo by mnie to zaskoczyło. Rynek pracy jest zdecydowanie wciąż mocno przegrzany, choć i tu widać oznaki ochłodzenia - patrz spadek tempa wzrostu płac i wyższe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Sam Fed prawdopodobnie musi nieco sparaliżować rynek pracy, aby sprowadzić inflację do celu. Na przykład John Williams z NY Fed spodziewa się, że bezrobocie w tym roku wyniesie 4%, a w przyszłym nawet 4,5%. Jeśli chodzi o recesję, to Fed może już liczyć na łagodną w drugiej połowie roku. Przynajmniej takie są wskazówki w najnowszych minutkach Fed. Pytanie zatem, co należy rozumieć przez łagodną recesję. Jeśli mówimy o dwóch kolejnych kwartałach ujemnego wzrostu PKB, to taką sytuację mieliśmy już w pierwszej połowie ubiegłego roku. W drugiej połowie była spora zmienność na amerykańskich akcjach i S&P 500 zakończył wtedy rok na podobnych poziomach jak w połowie roku.
Czy uważa Pan, że Fed dotrze do swojego celu inflacyjnego jeszcze w tym roku? I czy ostatnie ograniczenie produkcji ropy przez grupę OPEC+ może po raz kolejny zaważyć na losach USA i ich walce z inflacją?
Uważam to za bardzo mało prawdopodobne. Około 2% inflacja w USA może pojawić się w drugiej połowie przyszłego roku. To właśnie OPEC+ zadał USA cios, gdy pogłębił cięcia produkcji ropy. Tym samym na rynku obserwowaliśmy znaczny wzrost cen ropy, który stopniowo przekłada się na ceny paliw i tym samym oddziałuje inflacyjnie. W tym przypadku interesujący jest amerykański Michigan Inflation Expectation Index, który jest regularnie sporządzany przez Uniwersytet Michigan. Odnosi się on do oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych w horyzoncie 12 miesięcy. To właśnie z powodu cen ropy indeks ten wzrósł znacząco do 4,6 proc. na koniec marca, podczas gdy oczekiwano 3,5 proc. Ropa jest więc po raz kolejny bronią polityczną, która utrudnia pracę Fed i rzuca zły cień na administrację Joe Bidena. Spodziewałbym się więc w najbliższym czasie kolejnego uwolnienia ropy z amerykańskich rezerw strategicznych, co mogłoby nieco obniżyć jej cenę. Problem jednak w tym, że Amerykanie nie mają już wiele do wzięcia - rezerwy strategiczne są na 40-letnich minimach.
Przeszedłbym do sezonu zarobkowego, gdzie duże amerykańskie banki podały ostatnio swoje liczby. Byłem (przynajmniej dla siebie) mile zaskoczony solidnymi wzrostami. Jak to możliwe, że wielkie banki tak bardzo się wybiły, podczas gdy mniejsze banki ucierpiały ostatnio w czasie kryzysu?
Tak, z wyjątkiem Goldman Sachs, dotychczasowe wyniki były więcej niż pozytywne. Dość często można spotkać się z zasadą, że jak banki amerykańskie podają raporty, to cały sezon zarobkowy podąża za nimi. Zobaczymy :) Nie jestem jednak zbytnio zaskoczony, szczególnie duże banki komercyjne korzystają teraz z wysokiego poziomu stóp procentowych i napływu nowych depozytów. Jak na ironię, to właśnie kryzys mniejszych i średnich banków był plusem dla dużych. Klienci wykorzystywali je jako bezpieczne przystanie i właśnie z powodu tych "runów" mniejsze banki mają kłopoty. Praktycznie wszystkie segmenty, w tym bankowość inwestycyjna, poradziły sobie dobrze dla dużych banków, co jest dość zaskakujące. Ale to prawda, że rok 2022 był z tej perspektywy dość stonowany, a wiele IPO i operacji M&A czekało do tego roku.
Czy Pana zdaniem możemy spodziewać się podobnie dobrych wyników po mniejszych bankach, czy też wciąż utrzymują się ryzyka i niepewności?
Myślę, że odpływ depozytów w marcu musiał mieć przynajmniej częściowy wpływ na wyniki mniejszych i średnich banków. Co najmniej wynik odsetkowy będzie niższy niż w normalnej sytuacji. Jak już wspomniałem, nie sądzę, aby kryzys bankowy stał się kryzysem ogólnokrajowym czy nawet globalnym. Nastąpiło raczej oddzielenie "słabszych sztuk" od stada. Jeśli chodzi o Credit Suisse $CS, to ma on kłopoty już od dłuższego czasu. Wśród mniejszych i średnich banków być może spodziewałbym się, że w najbliższych kwartałach fuzje nabiorą tempa. W tej chwili jednak zwykli inwestorzy nie muszą panikować.
W ostatniej części chciałbym się skupić na Pana portfelu i podejściu inwestycyjnym. Czy może je Pan dla nas opisać?
Moje podejście inwestycyjne podzieliłbym na trzy kategorie. Pierwsza to długoterminowe pozycje ak cyjne - staram się budować portfel, w którym mam zarówno duże akcje technologiczne, tytuły dywidendowe, także trochę akcji defensywnych. Następnie aktywnie handluję, przede wszystkim w sposób swingowy. Mam tendencję do poruszania się na wyższych ramach czasowych i trzymam transakcje również długoterminowo. Najciekawszym dla mnie rynkiem jest tutaj zdecydowanie ropa naftowa, gdzie jest ogromna zmienność i zawsze coś się dzieje. Ponieważ regularnie śledzę wydarzenia na świecie i fundamenty, daje mi to dość ciekawą przewagę. W podobny sposób od czasu do czasu handluję amerykańskimi indeksami czy forexem. Ostatnio dość ciekawe są pary z CZK ze względu na jego aprecjację i dużą różnicę w stopach procentowych. Jest to dla mnie również forma hedgingu. Od czasu do czasu wchodzę też w jakieś spekulacje na temat wzrostu lub spadku danej akcji. Następnie trzecia kategoria to regularne zakupy funduszy ETF, które skupiają się na indeksach amerykańskich. Wybieram fundusze, które reinwestują dywidendy - w dłuższym okresie może to przynieść całkiem ciekawe wzrosty stóp zwrotu lub stłumić spadki.
Na koniec chciałbym Cię zapytać, jaka jest Twoja ulubiona akcja i dlaczego znajduje się w Twojej czołówce?
Moją ulubioną akcją jest prawdopodobnie Occidental Petroleum $OXY, którą posiadam od prawie 3 lat. Muszę powiedzieć, że jest to również jedna z moich najbardziej zyskownych pozycji. Kupiłem w drugiej połowie 2020 roku i od tego czasu kapitalizacja wzrosła kilkukrotnie. W tym czasie robiłem research do artykułu, który pisałem na Forbes i OXY dosłownie wyskoczyło na mnie. Była to kombinacja ciekawej wyceny, oczekiwania lepszego jutra na rynku ropy po koronach oraz uprzywilejowanej pozycji samej spółki w basenie permskim, gdzie po zakupie Anadarko Petroleum jest największym producentem. W mojej decyzji dodatkowo utwierdził mnie Warren Buffett, który ostatnio mocno skupuje akcje OXY i krążą nawet plotki o jego pełnym przejęciu spółki. Obecnie akcje znajdują się prawie 20% poniżej swojego rocznego maksimum i nadal wyglądają atrakcyjnie dzięki zainteresowaniu samego "Oracle of Omaha". Dodatkowo spodziewam się większego popytu na ropę w drugiej połowie roku, a wciąż ograniczona produkcja OPEC+ może oznaczać powrót czarnego złota powyżej 100 USD za baryłkę. Akcje OXY oczywiście by na tym skorzystały.
- Czy podobał Ci się dzisiejszy wywiad? Jeśli tak, to koniecznie śledź nas, aby nie przegapić kolejnych unikalnych treści. Moim dzisiejszym gościem był Petr Lajsek.
Proszę pamiętać, że to nie jest porada finansowa.