Rozważana przez USA możliwość sprzedaży myśliwców F-35 Arabii Saudyjskiej otwiera scenariusz, którego znaczenie wykracza daleko poza zwykły kontrakt wojskowy. Dla Lockheeda byłby to moment przełomowy — test tego, jak bardzo amerykański przemysł zbrojeniowy jest gotów rozszerzyć dostęp do najnowocześniejszej technologii bojowej. Z punktu widzenia rynku to nie tylko potencjalne miliardy dolarów, ale również wejście na pole, na którym polityka i obrona splatają się w sposób wyjątkowo napięty.

Saudyjczycy od dawna dążą do unowocześnienia lotnictwa i budowy pozycji regionalnej potęgi. F-35 to jednak coś więcej niż zaawansowany samolot – to narzędzie wpływu i dowód zaufania ze strony Waszyngtonu. Ewentualna zgoda uruchomiłaby dekady wpływów z obsługi i modernizacji, jednocześnie budząc kontrowersje dotyczące bezpieczeństwa technologii i równowagi sił w regionie. Reakcja Izraela, kluczowego sojusznika USA, może okazać się jednym z decydujących elementów całej układanki.