Wojna handlowa między USA a Chinami przybiera nowy obrót. Po latach wzajemnych potyczek celnych Donald Trump i Xi Jinping niedawno zgodzili się na obniżenie amerykańskich ceł o 10% w zamian za chińskie zobowiązanie do ograniczenia eksportu fentanylu. Mimo tego kroku efektywna stawka na chińskie towary pozostaje wysoka — około 47%. Podczas gdy przepływy handlowe między obiema krajami maleją, Chiny ewidentnie zmieniają strategię: ograniczają import ze Stanów Zjednoczonych, ale jednocześnie skutecznie dywersyfikują swoje rynki eksportowe.
Eksport do USA we wrześniu spadł o 27%, podczas gdy całkowity chiński eksport rok do roku wzrósł o 6%. W ten sposób Pekin zastępuje rynki amerykańskie innymi regionami i poszukuje nowych dostawców surowców — na przykład Brazylię i Argentynę, które teraz korzystają z chińskiego zainteresowania soją i wołowiną. Amerykańskie produkty rolne tracą więc swoje pozycje, choć Waszyngton ma nadzieję, że nowe umowy dotyczące dostaw soi odwrócą ten trend.
Wygląda więc na to, że Chiny radzą sobie z presją handlową lepiej, niż mogłoby się wydawać — dostosowały się i wykorzystują rynek globalny na swoją korzyść. Pytanie brzmi: czy uważacie, że Chiny naprawdę „wygrywają” wojnę handlową, czy to tylko krótkoterminowe przetasowanie sił? 🤔