Giganci technologiczni na wojennej ścieżce: Microsoft obwinia Google
Świat technologii po raz kolejny znalazł się w wirze napiętego konfliktu między dwoma tytanami - Microsoftem i Google. Spór ten, którego korzenie sięgają dwóch dekad wstecz, skupił się teraz na chmurze obliczeniowej, kluczowym segmencie o ogromnym potencjale wzrostu. Microsoft w tym tygodniu otwarcie oskarżył Google o "tajne kampanie" mające na celu zdyskredytowanie jego usług w chmurze. Oskarżenia te ożywiły stare rany i dolały oliwy do ognia rywalizacji między dwoma gigantami technologicznymi.
Konflikt nabrał tempa, gdy prawnik Microsoft $MSFT, Rima Alaily, powiedział w poniedziałek na blogu, że Google $GOOG celowo finansuje i koordynuje kampanie mające na celu zniszczenie reputacji Microsoftu wśród organów regulacyjnych i opinii publicznej. Według Alaily, Google jest kluczowym graczem w niedawno utworzonej Open Cloud Coalition, grupie europejskich firm chmurowych, która ma na celu otwarcie rynku przetwarzania w chmurze. Koalicja przedstawia się na swojej stronie internetowej jako orędownik sprawiedliwego i otwartego ekosystemu chmury, a Google twierdzi, że jego członkostwo ma na celu podniesienie rangi problemów, które jego zdaniem powoduje Microsoft.
Microsoft widzi jednak sytuację inaczej. Twierdzi, że Google organizuje te "kampanie cieni", aby osłabić swoją infrastrukturę chmury, jednocześnie zyskując przewagę nad globalnymi organami regulacyjnymi. Sednem konfliktu są umowy licencyjne Microsoftu dotyczące chmury, na które Google złożył skargę do Komisji Europejskiej, nazywając je praktykami antykonkurencyjnymi. Google twierdzi, że Microsoft zmusza swoich klientów do pozostania wyłącznie w jego ekosystemie ze względu na warunki licencjiktóre nie pozwalają na łatwą migrację do alternatywnych dostawców chmury.
Microsoft zaprzecza jednak tym oskarżeniom. Według Alaili umowy licencyjne mają na celu ochronę ich własności intelektualnej i stanowią całkowicie uzasadnione praktyki biznesowe, które nie powinny podlegać regulacjom. Alaily porównuje opłaty licencyjne w chmurze do opłat uiszczanych przez serwisy streamingowe, takie jak Netflix, za prawo do oglądania treści i argumentuje, że podobne zasady powinny obowiązywać w branży oprogramowania.
Ale ten spór nie dotyczy tylko chmury. Google i Microsoft ścierają się na wielu frontach - od wyszukiwania i reklamy po systemy operacyjne, a teraz także sztuczną inteligencję. Rywalizacja między nimi wywodzi się z przełomu tysiącleci, kiedy to Microsoft stał się celem pozwu antymonopolowego za nadużywanie dominacji swojego systemu operacyjnego Windows. Sytuacja ta otworzyła następnie drzwi do szybkiego rozwoju Google, wówczas małej firmy kierowanej przez studentów Stanforda.
Relacje między dwoma gigantami ponownie stały się napięte w 2021 r., kiedy to wygasło porozumienie o nieagresji, a regulacje obu firm zostały poddane kontroli w USA i UE. Microsoft oskarżył Google o stosowanie nieuczciwych taktyk w segmentach reklamy internetowej i wyszukiwania, rzekomo utrudniając konkurentom wejście na rynek. Tymczasem Google stał się przedmiotem jednego z największych procesów antymonopolowych w historii, a Departament Sprawiedliwości USA oskarżył go o monopolizację rynku wyszukiwania.
Microsoft umacnia swoją pozycję na rynku chmury dzięki produktowi Azure i zyskuje udział w rynku, podczas gdy Google odnotowuje szybki wzrost przychodów z chmury, które w trzecim kwartale osiągnęły 11,4 miliarda dolarów. Google informuje również, że popyt na jego usługi rośnie dzięki postępom w dziedzinie sztucznej inteligencji.
Starcie tych dwóch tytanów technologicznych nie tylko odzwierciedla strategiczne znaczenie chmury obliczeniowej, ale także sugeruje, że przyszła walka o klientów będzie coraz bardziej intensywna. Obie firmy stoją teraz przed wyzwaniami, które ukształtują nie tylko ich modele biznesowe, ale także cały rynek technologiczny na kolejną dekadę. Stawką jest nie tylko ich udział w lukratywnym rynku chmury, ale także szersza kwestia regulacji i uczciwości w sektorze technologicznym, w którym obie firmy starają się wyznaczać własne standardy.
Zastrzeżenie: Na Bulios można znaleźć wiele inspiracji, ale wybór akcji i budowa portfela zależy od Ciebie, więc zawsze przeprowadzaj dokładną analizę.
Źródło: Yahoo, Investing, CNN.